[Książka] Opowieść Zombilijna – Adam Roberts

Święta za nami, ale tę pozycję każdy fan zombie powinien przyswoić obowiązkowo 😉

ZACZĄĆ NALEŻY OD TEGO, ŻE MARLEY BYŁ MARTWY…

…no, prawie martwy…

Jest Wigilia Bożego Narodzenia. Ebeneezer Scrooge, największy skąpiec jakiego zna świat, siedzi w swoim domu. Nie myśli już o swym majątku, bo oto do jego drzwi dobijają się hordy wygłodniałych zombie. Pragną tylko jednego: jego pazernego mózgu!
Jak to możliwe, że ten najszczęśliwszy dzień w roku zmienił się w kipiel krwi i wnętrzności, a zaśnieżone ulice Londynu spłynęły krwią?
Czy duchy Świątecznej Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości zdołają uratować świat przed hordami zombie ubranych w cylindry i krynoliny?
Czy przetrwanie ludzkości zależy od zrzędliwego sknery? I co tutaj robi H.G. Wells?

NADCHODZI… DICKENSOWSKA ZOMBIE APOKALIPSA!


Utwór zatytułowany w oryginale „I Am Scrooge: A Christmas Zombie Story”, to pomysłowe połączenie elementów Dickensowskiej noweli z tematyką (wielokrotnie ekranizowanej) powieści grozy „Jestem legendą” Richarda Mathesona. Autor wyprowadza wątek żywych trupów od postaci Tiny Tima. U Dickensa ciężko chory chłopiec ma poruszyć sumieniem Scrooge’a, skąpiącego pieniędzy dla jednego z pracowników. U Robertsa – staje się nosicielem tajemniczego wirusa, który przemienia XIX-wieczny Londyn w siedlisko zombich. Scrooge walcząc z zarazą, spotyka na swej drodze m.in. Kubę Rozpruwacza, Herberta George’a Wellsa, królową Wiktorię oraz, a jakże, samego Dickensa.

W odróżnieniu do większości literackich mash- up’ów, powieść Robertsa nie jest prostą modyfikacją klasycznego utworu. To w pełni autorska, napisana na nowo, od początku do końca proza. Idealna jako odtrutka na napuszone i tonące we łzawym moralizatorstwie współczesne wariacje dickensowskiej opowieści.