[RECENZJA] Dead Rising 2: Off The Record

Tytuł: Dead Rising 2: Off The Record
Producent: CAPCOM
Wydawca: Cenega POLAND
Gatunek: Survival Horror
Tryb gry: Single Player/Co-op
Data premiery: 14.10.2011
Platformy: Playstation 3, XBox360, PC

”Nowy” Dead Rising, miesiąc temu zawitał do sklepów. CAPCOM zamiast skupić się na DR3, serwuje nam już wysoce ograny temat. Niestety z miejsca napiszę – Dead Rising 2: Off The Record to kotlet, odgrzewany w mikrofalówce,  którego przełkną zapewne tylko Ci którzy nie zdążyli zjeść wcześniej, jak był zdjęty z patelni i podany jako świeże danie. Nie oznacza to jednak, że odgrzewane papu, może nie być nadal smaczne.

-Cała historia nowego Dead Rising to tzw. scenariusz ”Co by było, gdyby…”, zatem wydarzenia z OTR nie są wkluczone w kanon serii. Ale zadajmy sobie te pytanie: Właśnie, co by było gdyby zamiast Chuck Greene’a wrzucić do gry Franka Westa, który jest obecnie personą rozpoznawalną na ulicy? Zaraz wam powiem co by było.

”Frank West, jeden z niewielu ocalałych wybuchu infekcji zombizmu Willamette (wydarzenia z pierwszej części Dead Rising dla nie wtajemniczonych), wiedzie dosadne życie. Wydał książkę która okazała się bestsellerem, ma kupę adoratorek, jest bogaty i tak dalej. Sława jednak powoli się kończy podobnie jak pieniądze a Frank popada w alkoholizm i sypia z przypadkowymi kobietami. Pewnego jednak dnia, oglądając telewizję spostrzega teleturniej „Terror Is Reality” w którym z miejsca decyduje się wziąć udział by nieco zarobić. Los chce, że po dotarciu do Fortune City, gdzie dzieje się akcja gry, trafia przy okazji na reporterską historię która może mu pomóc powrócić na szczyty brukowców i przywrócić dawną świetność.”

Gra jest naprawdę bliźniacza do wydanego w ubiegłym roku Dead Rising 2 i mówiąc to, myślę dosłownie. Zamiast dawać Zombrex Katey, Frank musi sobie aplikować co 24 godziny dawkę lekarstwa. Zamiast wrobionego Chuck Greene’a, zostaje wrobiony ruch ochrony zombiaków „The Cure”, zaś Frank stara się rozwikłać zagadkę kto za tym stoi. Zamiast nowych misji, dostajemy te same stare i już oklepane zadania. Misje są dosłownie te same jak w podstawowej wersji a jedyne różnice są natury rozstawienia ocalałych, których kolejno będziemy sprowadzać do Saferoomu. Dodano także kilka nowych broni, w tym także kilka nowych do modyfikacji. W trybie kampanii dalej jesteśmy ograniczeni do 72 godzin, by rozwiązać wszystkie zadania z głównego wątku a także kilka pobocznych jeśli czas nam pozwoli. Dalej budujemy swoją postać poprzez wykonywanie misji, eksterminacje zombiaków, zbieranie itemków. Atrybuty, podobnie jak w DR2, są automatycznie przypisywane naszej postaci i dzielą się na ilość HP, siłę oraz szybkość. Tak więc trybu kampanii nie ma za bardzo co opisywać bo to jest dokładnie to samo co w Dead Rising 2. O wiele ciekawszym trybem jest Sandbox

…czyli piaskownica. Jest to tryb o którym zapewne wielu fanów gry śniło. W owym trybie nie jesteśmy ograniczeni czasowo, nie ma żadnych zadań od ocalałych, którzy w tym razem jawią się jako wrogowie. Jedynym celem tego trybu jest dobra zabawa, rozwałka zombiaków i wykonywanie pobocznych wyzwań takich jak „Zabij jak najwięcej zombiaków w ciągu 90 sekund” albo „Dobiegnij z punktu A do punktu B w jak najkrótszym czasie”. Warto wspomnieć że nie wszystkie zadania są odblokowane z miejsca kiedy zaczniemy rozwałkę a odblokowywują się dopiero kiedy poślemy określoną ilość zombiaków do piachu. Za wykonywanie tych zadań jesteśmy nagradzani doświadczeniem oraz kasą, która automatycznie zostaje przeniesiona do kampanii, i na odwrót. W tym trybie możecie do woli zbierać broń i testować jej skuteczność na zgniłkach, których jest teraz nieco więcej niż w Dead Rising 2.

W stosunku do DR2, Off The Record prezentuje ten sam poziom wykonania, zarówno pod względem humoru, graficznym jak i udźwiękowienia. Grafika już jest nieco archaiczna przez to ale to z drugiej strony dobrze bo podobnie jak DR2, OTR pójdzie na stosunkowo słabym sprzęcie. Czarny humor w grze jest wszechobecny, głównie za sprawą zabawnych sposobów rozprawiania się ze zgniłkami. Jedyne różnice dzielące te dwie produkcje, to nowy ale stary bohater, wspomniany tryb sandbox, zmiany rozmieszczenia bohaterów których będziemy ratować z opresji, ilość zombiaków wyraźnie została zwiększona a siła psychopatów, którzy staną nam na drodze nieco zmniejszona, zatem nie zaznajomieni z serią gracze będą mieli nieco łatwiej niż Ci którzy zaczeli z DR2. Dodano także nową lokację w Fortune City, stylizowaną na lunapark w klimatach UFO, w której możemy się dość ciekawie zabawić np. zapuszczająć zombiakowi sonde doodbytniczą. Powraca słynny aparat Franka, którym możemy cykać fotki i zgarniać za to cenne punkty doświadczenia. Zabawa z tym jest po prostu przednia. Poza tym jest to odgrzewany kotlecik. Gdyby Off The Record jawiło się jako pełnoprawna druga część, to byłaby to zdecydowanie najlepsza część serii, gdyż jest najlepiej dopracowana i przemyślana, w stosunku do jedynki i dwójki wraz z dodatkami.

Podsumowując, zostaje nam sprzedane to w co większość z nas już grała. Nie oznacza to, że nie będziemy czerpać już przyjemności z tej gry bo katowania zombiaków nigdy mało i zawsze to daje gigantyczną frajdę. Ci którzy dopiero zaczynają przygodę z serią i mają dylemat, który Dead Rising mają wybrać, to niech wezmą Off The Record na swój celownik. Ci którzy już grali w dwójkę, nie mają tu czego szukać, no chyba że jesteście ortodoksyjnymi fanami serii, to ponownie zapraszamy do Fortune City.

Plusy:

+Humor
+Powrót Franka Westa
+Tryb Sandbox
+Kilka nowych rzeczy jak nowe bronie oraz lokacja
+Aparat Franka

Minusy:

-Ale to już było…
-Zero poprawy pod względem grafiki w stosunku do Dead Rising 2

Ocena: 7/10

Za grę dostarczoną do recenzji, dziękujemy CENEGA POLAND