[RECENZJA] Call Of Duty: Nazi Zombies

-Zadziwia mnie czasem fakt jak istota przypadku rządzi niektórymi rzeczami. Jak pomysły, które mogą być uznane za szleńcze i absurdalne, potrafią zaskoczyć pozytywnym efektem. Większość współczesnych gier komputerowych, oferuje tryb multiplayer. Tryb niezbędny by zapewnić produktowi długą żywotność. Wiadomo jak to z tym bywa. Czasami jest mniej udany, czasem bardziej. W przypadku trybu Nazi-Zombies, wciętego chirurgicznie na niedługo przed premierą Call Of Duty: World At War (a później również Black Ops), pomysł który został dodany jako ‘Easter Egg’, okazał się strzałem w dziesiątkę, bo nie dość że zapewnił zwiększony popyt na tytuł to jeszcze zapewnił jej żywotność na długie lata.

-Fabuła (tak istnieje) kręci się wokoło tajemniczego ‘Elementu 115’. Dr. Ludwig Maxis oraz jego grupa naukowców ‘Grupa 935’, na zlecenie III Rzeszy ma stworzyć armię super-żołnierzy, którzy poprowadzą Hitlerowskie Niemcy do zwycięstwa i w konsekwencji dominacji nad światem. Okazuje się jednak że moc ‘Elementu 115’ pochodzącego z meteorytu który spadł na terenie Japonii, przewyższa najśmielsze oczekiwania i powoduje że martwe komórki ożywają na nowo, powodując reanimacje trupów. Co jest dalej? Nie trudno się domyśleć. Eksperyment wyrywa się spod kontroli Niemców, zważywszy że zombie się nie da kontrolować i dochodzi katastrofy.

-Tryb Nazi-Zombies (odniosę się do obu wersji zarówno w World At War jak i Black Ops), jest survivalem, w którym odpieramy niekończące się fale nadchodzących zombiaków. Przechodząc, a konkretniej sprawdzając kolejne etapy (bo formalnie tryb zawsze się kończy zgonem bohaterów) dowiadujemy się z informacji z radia, zapisków czy choćby tekstów głównych bohaterów o fabule gry i tym co się dzieje. Każda fala oznacza więcej zombie nadchodzących ze wszystkich stron i zarazem zwiększa ich siłę. Za eksterminację zagrożenia dostajemy punkty, stanowiące walutę w grze za którą nabędziemy broń, otworzymy kolejne pomieszczenia na planszy a także zakupimy kilka rodzajów perków dzięki którym pożyjemy trochę dłużej. Punkty także można otrzymać za barykadowanie okien przez które zgniłki dostają się do pomieszczeń w których się znajdujemy. Ponadto okazjonalnie z przeciwników wypadają bonusy takie jak ‘instant kill’, ‘bomba nuklearna’, ‘mini-gun’, ‘barykadowanie wszystkich okien’ i wiele, wiele innych. Broń można nabyć ze specjalnych punktów na mapie oznaczonych symbolem broni lub też z tzw. ‘Mystery Box’ z której losuje nam oręż. Warto zaznaczyć że część broni które wylosujemy w pudle, nie można kupić w konwencjonalny sposób. Na mapie można znaleźć także teleporty, które pozwolą nam uciec chwilowo przed zombie a także okazjonalnie wysłać nas do specjalnego pokoju z ‘Pack-A-Punch Machine’, czyli maszyną która jeszcze bardziej usprawni naszą broń, do dewastacyjnej wręcz mocy. I wszystko to sprowadza się do jednego – przetrwać jak najdłużej.

Jak wspomniałem, tryb został na początku zaimpletowany jako ‘Easter Egg’, jednak przychylność graczy z jaką spotkał się ten tryb sprawiła że Treyarch wydał kilka DLC dzięki którym poznamy dalszą część historii. Z początku był dostępny jedynie jeden poziom w zniszczonych ruinach z bliżej nieokreślonymi żołnierzami, jednak z kolejnymi DLC, dostaliśmy do zwiedzenia takie miejsca jak szpital dla obłąkanych, wioskę na mokradłach, fabrykę zombie, opuszczone kino, silos rakietowy, Syberię, dżunglę a na koniec księżyc. Wraz z mapą w wiosce poznajemy także głownych bohaterów gry: żołnierza US Marines, niejakiego Dempsey’a, komunistycznego żołnierza – Nikolai’a, Japończyka – Takeo oraz Dr. Richtofena, który jest głównym sprawcą całego incydentu z zombie i przy okazji sadystą. Po drodze spotkamy także inne postacie, jak choćby takie sławy jak Robert Englund, Sarah Michelle Gellar, Michael Rooker czy Danny Trejo. Niestety wraz z premierą Black Ops, za dodatki trzeba płacić i to dosyć słono, zatem popularność trybu nieco podupadła.

Graficznie tryb zombie nie odbiega od tego co prezentuje ogół serii Call Of Duty. Ot przyzwoita grafika, dzięki czemu pójdzie praktycznie na każdym komputerze. Dźwięki, muzyka i dialogi bohaterów stoją na najwyższym poziomie a z niektórej wymiany zdań między postaciami którymi gramy, można się dobrze pośmiać. Muzyka na potrzeby trybu została skomponowana przez Kevina Sherwooda oraz Elenę Siegman, która jest także wokalistką zespołu pod tą samą nazwą.

W kwestii minusów można trybowi zarzucić to samo ci całemu Call Of Duty. Choćby fakt że grafika nie robi wrażenia jak na dzisiejsze standardy. Ja od siebię dorzucę że po kilku sesjach, po prostu ten tryb się nudzi i minie trochę czasu zanim do niego wrócimy. Największą bolączką jednak jest dla mnie to że trzeba płacić za każdą kolejną mapę dość sporo. Jednak fakt jak dobrze sprzedaje się sama gra i DLC do każdego Call Of Duty, świadczy o tym że nie prędko do grobowej deski serii a być może wraz z kolejną odsłoną serii poznamy kolejne wydarzenia ze świata Nazi-Zombies. Czas pokaże.

Ocena: 9/10
Producent: Treyarch
Wydawca: Activision
Gatunek: First person shooter
Tryb gry: Single player, Co-operative

Plusy:

+Ciekawe poziomy
+Miodność rozgrywki
+Multiplayer
+Rozwiązania zastosowane w rozgrywce (perki, bonusy, broń)

Minusy:

-Grafika
-Cena za kolejne mapy